Dawno nic nie napisałem. Moje zaniedbanie jest spowodowane
natłokiem pracy i nauki, ale w sumie nic mnie nie usprawiedliwia.
Wraz z natłokiem pracy i obowiązków przyszła wiosna.
Zwierzęta budzą się z zimowego snu, a ich układ nerwowy wypełnia uczucie
straszliwego GŁODU! Muszą, więc ten głód zaspokoić. Dodam tylko, że po tak
długim okresie niejedzenia, Danio nie załatwi sprawy. Tak samo jest z
motocyklistami, którzy gdy tylko termometr pokaże kilka stopni powyżej zera,
budzą się z zimowego snu. Głód, który im towarzyszy jest głodem prędkości,
wolności i tego czegoś, co znają tylko motocykliści. Tak jak w przypadku zwierząt,
głód jest nie do opisania. Niestety ten głód odznacza się już od wielu lat wypadkami
tragicznymi w skutkach, o czym świadczy wzrost ofiar śmiertelnych w policyjnych
statystykach w wiosennych miesiącach. Z własnego doświadczenia wiem, że
prędkościomierz w ten okres szczególnie często wspina się ponad 100km/h.
Pamiętacie to hasło „Idzie wiosna będą warzywa”? O tym właśnie mówię. Powiecie,
że motocykliści sami sobie są winni? Nic bardziej mylnego. Wygląda to bardzo
podobnie jak hasło „prędkość zabija”, a przecież coraz więcej badań i statystyk
pokazuje, że to zły stan dróg, a nie ciężka noga częściej jest przyczyną
wypadków. W przypadku motocyklistów, problemem są zarówno oni, jak i kierowcy
aut, którzy nie potrafią z nimi żyć w zgodzie.
Jak widzi sprawę kierowca samochodu?
Wariaci! Kto im dał prawo jazdy! Jest w tym trochę racji, bo
jeżeli motocykl jedzie 200km/h, pokonuje 55m w każdej sekundzie. Kto jest w
stanie zauważyć w tym małym lustereczku coś, co leci jak pocisk?! Motocykliści
często wyprzedzają tam gdzie nie powinno się wyprzedzać i kończy się to zwykle
krzykiem kierowców i ich uciekaniem na pobocze. Faktem jest, że teoretycznie
wszyscy się zmieścimy, ale w praktyce już może być różnie.
Jak widzi to motocyklista?
Racja, jak się jedzie 200km/h to oczywiste, że ktoś nas może
nie zauważyć. Jednak statystyki pokazują, że kierowcy aut często nie zauważają
motocykli jadących przepisowo z prędkością dozwoloną. Widocznie nie chcą
widzieć, albo są zdania, że auto po zderzeniu z motocyklem się jakoś tam po małych kosztach wyklepie.
Jak to widzę ja, jako motocyklista i kierowca samochodu?
Cały ten spór, to jak spór o krzyż i 10 kwietnia. Ludzie
przekrzykujący się, kto ma racje i media nakręcające spór, co wiosnę. Prawda leży gdzieś pośrodku, a każdy
przypadek jest inny. Winni są i motocykliści, którzy jeżdżą za szybko i
kierowcy, którzy nie patrzą, z czego żyją. Nie należy jednak uogólniać i mówić,
że wszyscy motocykliści to dawcy, tak jak i nie należy mówić, że jeżeli ktoś
jedzie autem to nie patrzy w lusterka. Skończmy już ten odwieczny spór i
uważajmy na siebie na drodze. Każdej ze stron w tym sporze potrzebny jest
rozsądek i mózg, który powinien myśleć, a nie tylko zajmować przestrzeń.
Marcin Krajmas