wtorek, 29 maja 2012

Profil - Gabriel "Gabor" Kubit


Otwieramy nowy dział w NWB. Będą to profile ludzi związanych z motoryzacją. Zwykłych ludzi, którzy są na tyle niezwykli, żeby o nich napisać. Na pierwszy ogień idzie Gabryś. Mój przyjaciel, który sprawił wraz z Wojtkiem i Pawlakiem, że mój umysł ewoluował z „Rysoraków” do samochodów i motocykli oraz do sportów motorowych.
Gabryś i Dawid - 1 miejsce ( klasa 1 ) - KJS Mielec 2011
Suchodół to dzielnica Krosna pod wieloma względami taka jak każda inna. Jest to jednak najbardziej motoryzacyjna dzielnica jaką znam, mekka aut tak zglebionych, że w Suchodole zakazano stawiania progów zwalniających. Urząd miasta zrozumiał, że nie ma to sensu, bo żaden próg zwalniający nie wytrzyma tam nawet kwadransu. Chłopaki po garażach robią szalone rzeczy, by wieczorem pod remizą wymienić się doświadczeniami. Mieszka tam Gabryś, który swoim zaangażowaniem w ukochaną dziedzinę zadziwia mnie za każdym razem, kiedy ląduje u niego w garażu.
Silnik z malucha i 53KM niezły wynik prawda?
Kiedy go poznałem, uznałem go za kompletnego wariata i gościa, który jest zbyt szalony, żeby się z nim zadawać. Może dorosłem do jego poziomu, bo po pewnym czasie stało się to jedną z jego zalet. Teraz ten wariat wyładowuje się na trasach KJS-ów jak Podkarpacie długie i szerokie. Do tego jednak dojdziemy. Kiedy go zapytałem, od czego się zaczęło szybko odpowiedział, że oczywiście od Komarka. Ciągle się psuł, więc ciągle trzeba go było naprawiać. Świetna szkoła dla młodego mechanika – dodał. Później razem z nauką w kośnieńskim „Mechaniku” zaczęło się naprawianie i tworzenie większych i lepszych pojazdów. Razem z wspomnianym wcześniej Wojtkiem i Blaszką poskładali Golfa mk1 z silnikiem 2.0DOHC. Nie wiele było w Krośnie aut, które dałyby temu radę. Było im jednak mało, więc trwa projekt  1.8T. W międzyczasie pojawił się mój Peugeot 106 którego robił , Fiat 126p którym startował i wiele, wiele innych aut, w które tchnął nowe życie - życie na wysokich obrotach.

           Jeżeli chodzi o wspomniany wcześniej sport, to chyba jego pierwszym startem były zawody Motocrossowe w Rzeszowie. Miał tylko kask i strój brata z żużlu, jechał w trampkach i swoim dzielnym KX125 wyprzedzał stałych bywalców toru, który on widział pierwszy raz na oczy. Wielu po zawodach przychodziło i klepało go po plecach mówiąc „dobra robota”. Na tym jednak sportowa przygoda z 2 kółkami się skończyła i zaczęły się 4 kółka i maluch. Kiedy pierwszy raz jechałem zobaczyć to co zbudował, śmiałem się pod nosem z tego, że będzie się ścigał małym fiatem. Obszedłem go dookoła i zobaczyłem miliony dziur po otwornicy w drzwiach i innych „istotnych” elementach, oczywiście żadnej klatki bezpieczeństwa. Spytałem, co go będzie chronić w razie wypadku. Zaśmiał się, pokazał palcem niebo, po czym wyciągnął z kieszeni różaniec od mamy, która dała mu go gdy on oświadczył jej, że jedzie testować to co zbudował. Jazda tym czymś była jak … nie umiem znaleźć porównania, bo nigdy wcześniej ale i do tej pory czegoś takiego nie przeżyłem. Samochód z nim za kółkiem, to zupełnie inny samochód, a ten maluch to była maszynka do wygrywania swojej klasy i klas o wiele wyższych! Teraz ściga się 4x4 Daihatsu Charade z silnikiem który przypomina mocą żarówkę z mojej lampi na biurku. 1.3 i 90KM z Gabrysiem za kółkiem jest jednak tyle warte co Subaru Impreza w rękach innego kierowcy. Pokazał to na zawodach w Krośnie gdzie był 3 w generalce.

          Wszystko to co teraz ma, a pucharami wypchałby po brzegi jego obecną Charade odkupił ciężką pracą i pechem podczas wielu zawodów. Maluch ciągle się psuł tak jak ten komarek. Przed każdymi zawodami składał go sam albo z Blaszką do rana, by z zawodów wrócić z pustymi rękami, bo spadła fajka ze świecy czy cokolwiek innego. Swoją drogą Dawid "Blaszka" Blicharczyk to jeden z jego pilotów, który jak na razie zaliczył z nim najwięcej zawodów. Dawid jest wyjątkową postacią, bo jest to jedyna osoba, który jazdę Gabrysia komentuje ziewaniem. Inni piloci w tym ja, zwykle kurczowo trzymają się strachotrzymaczek i cykorłapek zamiast czytać trasę. 

          Mam w głowie jeszcze jedną zabawną historię z nim związaną. Zawody o nazwie Gajówka, 2011 rok więc całkiem niedawno. Dzień wcześniej ukręciłem skrzynie biegów w mojej 106 więc na zawody pojechałem jako widz i obsługa techniczna. Trasa po długiej prostej przechodziła w naturalną szykanę z ograniczeniami cięcia na każdym łuku. Podczas oglądania trasy gdy jeszcze byłem przekonany, że wystartuje  wraz z Ciastkiem ustalaliśmy orientacyjne punkty dohamowania przed tym trudnym elementem. Gabryś zajmował się czymś zupełnie innym. Z drwiną w głosie spytałem gdzie on będzie hamował, bo się w ogóle nie wypowiedział. Skwitował mnie krótko, że tu hamować nie zamierza. Uśmiechnąłem się tylko pod nosem i pomyślałem, że spaliło mu już do końca styki. Następnego dnia jako jedyny przechodził te zakręty na pełnej, co zresztą widać na załączonym filmie. Wspomniana szykana to 0.32-0.37 .

           Jego cechą jest to, że zawsze pomoże i inni też to widzą, bo zawsze pomagają jemu. Życzę mu szczęścia i spełnienia marzeń, a jego marzeniem nie jest nic innego jak oddanie się motoryzacji. Trzymajcie za niego kciuki!
Szybka naprawa z buta, po tym jak przy 170km/h otworzyła się maska. GSMP Korczyna 2012 


Marcin Krajmas