wtorek, 7 sierpnia 2012

Seria GS - 32lata kompromisu


R1200 GS w wersji Adventure


Zakrzówek - raj w centrum miasta
          Wycieczka do Krakowa. Jadę w interesach i łącze przyjemne z pożytecznym. Biorę więc motor - Fazera FZ6, pakuję kufer, tankbag i w drogę. Jestem cwany, przewidziałem co się będzie działo na trasie z Pilzna do Krakowa – jeden wielki korek. Motorem to nie problem, chyba że nie ma pobocza, a droga jest na tyle wąska, że środkiem się nie przejedzie. No i cały plan wpizdu. Spotykam 2 starszych panów na GS1200. Mamy już dość stania, więc wskakujemy na chodnik. Szczelnie zamknięty w hermetycznym kombinezonie gotuję się, więc robię wszystko żeby pozostać w ruchu. GS-y bez problemu wskakują na dość wysoki krawężnik a ja i mój dzielny Fazer chwilę się męczymy, ale po chwili znowu jestem za nimi. Chodnik się kończy, a pobocze to raz piasek, raz glina a raz szuter. Walczę o to by nie wyrżnąć orła, podczas gdy GS odjeżdżają. To by było na tyle. Więcej ich nie widziałem. Musieli szybko pokonać te wszystkie przeszkody, mimo podeszłego wieku kierowców. Kraków. Po całym dniu „pracy” dobrze byłoby się schłodzić. Znajoma z Krakowa proponuje Zakrzówek. Piękne miejsce, ale jeżeli chce dojechać prawie pod samą plaże, aby koleżanka nie chodziła za dużo to muszę stanąć na szczycie moich umiejętności jazdy enduro. Niestety motor ma już powoli dość. Kilka razy zawaliłem podwoziem o wzniesienie, a temperatura wody niebezpiecznie rośnie. Pomyślałem sobie wtedy „ile bym dał za jednego z tych GS z drogi do Krakowa. Byłbym wstanie wskoczyć na każde wzniesienie, a do kufrów bocznych zabrać dosłownie wszystko.” GS powstał właśnie po to, aby rozwiązywać podobne problemy. Jest jednym wielkim kompromisem pomiędzy szosą, a jazdą w terenie. Nie lubię kompromisów, bo zawsze ktoś coś traci, ale w przypadku GS wszyscy jego posiadacze zyskują.

Dwie twarze GS



Od niego wszystko się zaczęło BMW R80 GS
          Tak jak na zaprezentowanym powyżej filmie seria GS powstała z połączenia motocykla szosowego z motocyklem enduro. To był właśnie strzał w dziesiątkę. To było właśnie to, czego społeczeństwo potrzebowało.  Od 1980roku śmiałkowie na GS już nie raz okrążyli ziemię, zrobili miliony milionów kilometrów i spalili hektolitry benzyny. Nie mam pojęcia, co jest w tym motorze, ale nawet moja mama wie jak on wygląda. Mój poczciwy Fazer stoi już od 3 lat w garażu, a gdy jadę się przewieść i mówię do mamy „biorę Fazera”, dalej słyszę „Co bierzesz?!”. To nie o to chodzi, że FZ6 jest złym, mało charakterystycznym motorem. Tu chodzi o to, że GS jest najlepszy. Poza tym myślę, że o kupnie GS mama słyszy od Taty mniej więcej od 1982roku, bo mniej więcej wtedy się poznali. Swoją drogą kupno tego modelu BMW, to oznaka pewnego statusu społecznego. Wszyscy wiedzą, co to jest – to po pierwsze. Po drugie jak się widzi takiego gościa ubranego w pełny strój, przed oczami pojawia się lekarz albo prawnik, ewentualnie wysoko postawiony menadżer lub po prostu biznesmen, któremu się powodzi. Od razu wiemy, że to gość w okolicach 40, mąż i ojciec dwójki dzieci. Według społeczeństwa, starymi samochodami BMW jeżdżą dresy, a nowymi Mercedesami snoby, a motocykle GS są trochę taką wizytówką stabilności. Motocykliści mają przyszytą metkę wariatów na 2 kółkach. Kiedyś przyjechałem po moją dziewczynę wspomnianym wcześniej Fazerem. Jej mama mało co nie zasłabła, a ojciec pogroził palcem. Przed oczami pojawia mi się sytuacja, która mogłaby mieć miejsce gdybym przyjechał GS. Pierwsza reakcja jej rodziców, byłaby podobna. Jednak, gdy jej ojciec zobaczyłby wyłaniającego się zza ściany GS1200, krzyknąłby do żony „Kochanie spokojnie on przyjechał po naszą córkę GS”, po czym przybiłby mi piątkę i pomachał na do zobaczenia.  Jednak nie miałem GS, więc przed każdą przejażdżką czułem na sobie „ten” wzrok, mówiący „tylko jedź powoli i uważaj”.
GS F650

         Patrząc na serię GS na przestrzeni ostatnich kilku lat nie sposób mówić tylko o GS1200, chociaż jest ona najbardziej znana, najbardziej rozchwytywana w salonach i chyba najpraktyczniejsza. Warto wspomnieć o małym motorku GS650, na którym motocyklowi podróżnicy również przemierzali świat. Jeden cylinder i dość mała masa powodował, że ta 650 skłaniała się bardziej w kierunku motocykli Enduro. Później dostał on drugi cylinder i 20KM więcej, a ostatnio cylindry dostały gratisową pojemność i tak stworzono GS 800. Jednak dalej nie jest to to, o co w tej serii chodzi. W końcu większość potencjalnych klientów nie może spać po nocach z powodu 1,2 silnika w układzie boxer.  Oczywiście zarówno GS 600, 800 i 1200 przez te wszystkie lata były ulepszane i zmieniane nie tylko w kwestii silnika, jednak ten najbardziej cechuje dane modele. Wróćmy więc do 1200.
GS F800
HP2



HP2
   Zdaniem wielu, najlepszy w trasę. Czy to autostrada, czy szutrowa droga. Wygodny, pakowny, czego chcieć więcej. Jednak silnik mający około 100KM, 115Nm i 230kg masy nie robi na nikim wrażenia, zwłaszcza, gdy wybieramy się w teren. Tu każdy kilogram robi różnice. Ten motor tak często był zaciągany na najtrudniejsze trasy enduro i przerabiany pod ich kątem, że BMW wypuściło model o oznaczeniu HP2. Miało to być coś, co fanom GS, którzy nie lubią korzystać z ubitych dróg, pozwoli wybrać się w naprawdę ciężki teren. HP2, jest projektem, który był dla mnie totalnie kretyński nawet, gdy miałem 14 lat i zaczynałem przygodę z enduro. Już wtedy wiedziałem jak bardzo masa wpływa na jazdę w terenie. Gdy w 2006 roku oglądałem relacje z Erzberg Rodeo nie mogłem się nadziwić, co ten motor potrafi. Erzberg to najtrudniejsze zawody enduro świata, a goście na HP-kach, chyba wszyscy dojechali do mety, co jest wielkim wyczynem.



Ten motor, jest tak uniwersalny, że pasuje do każdego zadania. Nie jest istotne to czy jedziesz w trasę, czy wieziesz swoje ukochane dziecko do szkoły w drodze do pracy. GS będzie zawsze praktyczny i niezawodny. Te motory dojechały już chyba wszędzie, a inżynierowie z BMW każdym następnym modelem, coraz bardziej kuszą mnie abym kiedyś takiego kupił i sprawdził co potrafi na wyprawie dookoła świata.