Coraz częściej rozmawiam z ludźmi, którzy przysłowiowe „woły
robocze” traktowaliby lepiej niż traktują swoje samochody. Świat cały czas
biegnie za pieniądzem, a w tym natłoku spraw często trudno o 30min na
odkurzanie czy umycie auta. Musimy jednak pamiętać, że samochód jest naszą
wizytówką i świadczy o nas bardziej niż cokolwiek innego. Jeżeli więc nie jesteśmy
wstanie wyjść z domu w pomiętej koszuli, czy wpuścić kogoś do brudnego
mieszkania, nie pozwólmy by do naszego auta wsiadało się jak do chlewu.
Możliwości dopieszczenia naszego auta mamy mnóstwo.
Zaczynając od tej najszybszej opcji, czyli myjni bezdotykowej, gdzie za dobre
umycie auta zapłacimy średnio 15zł i stracimy około 15minut, a kończąc na
myjniach przy galeriach, gdzie idąc na zakupy zostawiamy auto i po jakimś
czasie odbieramy auto czyste jak z taśmy produkcyjnej. W tej drugiej opcji
zakupy muszą jednak trwać dobrą godzinę, a w portfelu musimy mieć ponad 50zł.
Jednak raz na jakiś czas warto w taką opcję zainwestować, gdyż w cenie zwykle
mamy również odkurzanie. Szybką opcją jest również myjnia automatyczna, opcji
mycia jest wiele i ceny też różne 50-200zł, jednak w większości przypadków
rysuje ona lakier, czego na pewno nie chcemy. „Dla chcącego nic trudnego”.
Auto, które przynajmniej raz na jakiś czas ląduje na myjni, będzie zdrowsze.
Szczególnie ważne jest przysłowiowe „spłukanie” soli z naszego auta w zimie, co
pomoże w ochronie przed korozją.
Odchodząc na chwile od mycia, dobrze jest pamiętać o
wszystkich wymianach podzespołów na czas. Nie jeździmy do momentu, kiedy auto
stanie, albo po prostu coś odpadnie. Jeżeli coś stuka, od razu jedziemy do
warsztatu sprawdzić, co to jest. Dzięki temu naprawa może kosztować dużo mniej,
a auto mniej czasu spędzi w serwisie. Olej w silniku to nie jest olej do
frytek. Trzeba pamiętać o tym, żeby go zmieniać. W każdym serwisie po takiej
zmianie powinni nam dorzucić karteczkę, kiedy olej był zmieniany. Warto czasami
na nią spojrzeć.
Zadbane auto łatwiej też będzie sprzedać. Teraz jesteśmy już
na tyle wygodni, że auta w których palono omijamy szerokim łukiem, nie mówiąc
już o autach w których na siedzeniach jeździło wszystko. Spotkałem się ostatnio
z opinią, że wysprzątane auta mniej palą. W sumie jest to logiczne. Mniej
kilogramów – mniejsze spalanie. Może piszę o rzeczach oczywistych, ale
wsiadając dziś do swojego auta lub jakiegokolwiek innego pojazdu, zwróćcie
uwagę jak ono wygląda i jak jedzie. Zobaczycie w ilu z nich brakuje tylko
robaków a łomot zawieszenia czy skrzypiące hamulce przyprawiają o bóle zębów.