piątek, 25 maja 2012

Czerwone = Stop


Dzisiaj opowiem krótką historię o tym jak wykroczenia, mogą uratować życie.
Stoję na skrzyżowaniu. Wylotówka ze Szczecina. Pierwszy w kolejce na światłach. Wyluzowany nastrój, słoneczko grzeje po twarzy, dźwięki gitary Slasha uszczęśliwiają mnie jeszcze bardziej. Odzywa się telefon. SMS. Patrzę na światło. Czerwone. Myślę sobie, przeczytam. I czytam. Pierdoły, nic ważnego. W chwili w której oglądam ekranik światło mienia się na zielone. Jako wyjeżdżający tracimy e 2 sekundy więc reszta kolejki daje mi znać klaksonem żebym ruszył szanowne cztery kółka. Pomału wytaczam się ze skrzyżowania a tam na czerwonym świetle jak gdyby nigdy nic na pełnym gazie przejeżdża ciężarówka. Nie spojrzał, nie pomyślał, nie wiem. W każdym razie serce podskoczyło mi do gardła. Gdybym nie bawił się telefonem, nie stracił tych cennych sekund to najprawdopodobniej nie pisał bym także tego tekstu. Zadziwiające jest to jak mimo zachowania podstawowych zasad bezpieczeństwa czyli przejazdu na zielonym świetle możemy zrobić sobie kuku.

Przypomniał mi się też pewna anegdota. Mama koleżanki jechała samochodem przez skrzyżowanie w centrum miasta. Z podporządkowanej i na czerwonym świetle wyjechał inny samochód i trachw bok mamy koleżanki. Panika, policja, brak rannych. Policjanci orzekli winę obustronną bo pan co prawda wjechał na skrzyżowanie na czerwonym, ale pani nie zachowała szczególnej ostrożności i po części przyczyniła się do wypadku.
Wracając do mojej historii. Został bym zmiażdżony przez tira a śledztwo mogło by wykazać, że nie zachowałem ostrożności albo byłem rozkojarzony, bo bawiłem się komórka minutę wcześniej. Absurd. Wiem, że nie powinno się bawić telefonem w samochodzie. Biję się w pierś i obiecuję poprawę. Wy też tego nie róbcie! Celem tego tekstu jest jednak zmuszenie do zastanowienia nad mistycznym symbolem jakim są światła. Czerwone = stoisz, zielone = jedziesz. Koniec i kropka.
W Szczecinie mamy specjalne fotoradary które robią zdjęcia kierowcą przejeżdżającym na czerwonym świetle. Czasem siedzimy w oknie i liczymy takich ancymonów. Na prawdę jest tego sporo. Apeluję do Was, nie warto. Kiedy przejeżdżacie na czerwonym i nie dostajecie mandatu za zaoszczędzone pieniądze kupcie sobie i waszej drugiej połówce obiad, opowiedzcie jej z jakiej to okazji i pozwólcie się klepnąć w czoło. Lepiej ręką niż przednią szybą. Pamiętajcie o tym.
Szerokości, przyczepności.
Kuba