Czy wiecie, czym jeździcie? Czy wiecie jak obsługiwać wasze
samochody? Pytania może są kuriozalne i może myślicie sobie „ no pewnie, że
wiem wszystko o swoim aucie! Przecież jeżdżę nim od roku.” Zastanówmy się
jednak przez chwilę.
Do takich refleksji skłoniły mnie ostatnie wydarzenia. Tak
się stało, że miałem przyjemność pomagać znajomemu w wymianie koła. Koło
zapasowe jest, klucz jest, podnośnik jest. Nic prostszego! Wyciągam koło,
pokrowiec z kluczami, a podnośnik nie chce wyjść. We dwóch na zmianę próbujemy
ten podnośnik wydrzeć, ciągnąc, szarpiąc, kręcąc i nic. Po dłuższej chwili
zrezygnowaliśmy i próbujemy podnośnik pożyczyć. Śruby już odkręcone, więc
chwila moment i podnośnik do zwrotu. Jest pierwsza ofiara, która owe narzędzie
posiada. Stawiamy go pod autem kręcimy i podnośnik okazuje się zepsuty. Później
próbuje nam pomóc starszy pan i jego podnośnik. Niestety nie udaje się go
wyciągnąć. Rozłożyliśmy już ręce, ale oto pani oferuje nam swoją pomoc i jej
podnośnik. Auto służbowe zostało wywrócone do góry nogami jednak podnośnik się
nie znalazł. Nie pomógł nawet telegon do kolegów z pracy, którzy wskazywali
różne miejsca, w których podnośnik może się znajdować, bezskutecznie. W końcu
przyjechał właściciel uszkodzonego samochodu i po 5minutach walki wyjął z niego
podnośnik. 3minuty i koło było zmienione, my za to zmarnowaliśmy pół godziny na
bieganie i pożyczanie. Myślę, że wielu z was wie, że ten podnośnik gdzieś tam
jest, ale gdzie jest i jak go użyć dowiecie się, gdy będzie wam potrzebny. Z
pewnością zmarnujecie tak jak my dobre pół godziny na walkę z pechowym narzędziem,
o ile je w ogóle znajdziecie.
Myślę, że przykład podnośnika, pokazuje jak bardzo lekceważymy
takie sprawy. Jednak najlepszym przykładem są gaśnice. Jeżeli ktoś ją już ma,
to lepiej sprawdźcie jej ważność, bo kolejna sytuacja z życia wzięta może was
wiele kosztować. Otóż byłem kiedyś świadkiem jak pod krośnieńskim Lidlem
ślizgała się Lancia, która stanęła w płomieniach. Niestety ani w Lanci, ani w
autach osób, którzy tym driftom się przyglądali nie było sprawnych gaśnic. Z tego,
co pamiętam sprawę uratował starszy pan, który pośpieszył z pomocą ze sprawną
gaśnicą.
O takich sytuacjach można by pisać dniami i nocami, a
wystarczy tylko sprawdzić, co na tej gaśnicy jest napisane, co zajmuje może
jedną minutę, czy też spróbować odkręcić ten podnośnik, co na spokojnie zajęłoby
może minut dziesięć. Nie raz ignorancja sięga tak daleko, że osoby kierujące
nie wiedzą, z jakim napędem auto prowadzą albo, co należy wlać do baku. Męczmy
się dalej, obyśmy tylko nikomu krzywdy nie zrobili.
Marcin Krajmas