sobota, 10 marca 2012

Czy wiecie, czym jeździcie?



Czy wiecie, czym jeździcie? Czy wiecie jak obsługiwać wasze samochody? Pytania może są kuriozalne i może myślicie sobie „ no pewnie, że wiem wszystko o swoim aucie! Przecież jeżdżę nim od roku.” Zastanówmy się jednak przez chwilę.

Do takich refleksji skłoniły mnie ostatnie wydarzenia. Tak się stało, że miałem przyjemność pomagać znajomemu w wymianie koła. Koło zapasowe jest, klucz jest, podnośnik jest. Nic prostszego! Wyciągam koło, pokrowiec z kluczami, a podnośnik nie chce wyjść. We dwóch na zmianę próbujemy ten podnośnik wydrzeć, ciągnąc, szarpiąc, kręcąc i nic. Po dłuższej chwili zrezygnowaliśmy i próbujemy podnośnik pożyczyć. Śruby już odkręcone, więc chwila moment i podnośnik do zwrotu. Jest pierwsza ofiara, która owe narzędzie posiada. Stawiamy go pod autem kręcimy i podnośnik okazuje się zepsuty. Później próbuje nam pomóc starszy pan i jego podnośnik. Niestety nie udaje się go wyciągnąć. Rozłożyliśmy już ręce, ale oto pani oferuje nam swoją pomoc i jej podnośnik. Auto służbowe zostało wywrócone do góry nogami jednak podnośnik się nie znalazł. Nie pomógł nawet telegon do kolegów z pracy, którzy wskazywali różne miejsca, w których podnośnik może się znajdować, bezskutecznie. W końcu przyjechał właściciel uszkodzonego samochodu i po 5minutach walki wyjął z niego podnośnik. 3minuty i koło było zmienione, my za to zmarnowaliśmy pół godziny na bieganie i pożyczanie. Myślę, że wielu z was wie, że ten podnośnik gdzieś tam jest, ale gdzie jest i jak go użyć dowiecie się, gdy będzie wam potrzebny. Z pewnością zmarnujecie tak jak my dobre pół godziny na walkę z pechowym narzędziem, o ile je w ogóle znajdziecie.

Myślę, że przykład podnośnika, pokazuje jak bardzo lekceważymy takie sprawy. Jednak najlepszym przykładem są gaśnice. Jeżeli ktoś ją już ma, to lepiej sprawdźcie jej ważność, bo kolejna sytuacja z życia wzięta może was wiele kosztować. Otóż byłem kiedyś świadkiem jak pod krośnieńskim Lidlem ślizgała się Lancia, która stanęła w płomieniach. Niestety ani w Lanci, ani w autach osób, którzy tym driftom się przyglądali nie było sprawnych gaśnic. Z tego, co pamiętam sprawę uratował starszy pan, który pośpieszył z pomocą ze sprawną gaśnicą.

O takich sytuacjach można by pisać dniami i nocami, a wystarczy tylko sprawdzić, co na tej gaśnicy jest napisane, co zajmuje może jedną minutę, czy też spróbować odkręcić ten podnośnik, co na spokojnie zajęłoby może minut dziesięć. Nie raz ignorancja sięga tak daleko, że osoby kierujące nie wiedzą, z jakim napędem auto prowadzą albo, co należy wlać do baku. Męczmy się dalej, obyśmy tylko nikomu krzywdy nie zrobili. 

Marcin Krajmas