Ciężko mi wyrazić większość uczuć, które miałem wtedy w
sobie i które mam teraz pisząc o tym więc mam nadzieję, że zrozumiecie
konieczność „rzucania mięsem”.
Kurwa!
Dzień jak każdy inny. Lekki mróz, ale drogi są czarne
ponieważ w Szczecinie dawno nie padał śnieg. Zjeżdżam z drogi głównej w
osiedlową i wciskam gaz. Długa prosta więc rozpędzam się do astronomicznych
30-40km/h, tu już droga jest biała. Wiem, że jest bardzo ślisko jednak QUATTRO
spisuje się świetnie. Za kierownicą zawsze czuje się bardzo pewnie, coś w stylu
„co by się nie działo to zawsze zahamuje i zawsze się zatrzymam” – teraz już wiem,
że nie zawsze. Srebrne Toledo wyjechało z parkingu wprost pod moją maskę.
Zdążyłem nacisnąć hamulec i zaciągnąć ręczny próbując uciekać w lukę między
zaparkowanymi samochodami. Bez szans. Nie pomogło mi ani to Quattro, ani ABS, ani ESP, bo nic nie pomoże gdy w grę wchodzi ludzka głupota! O ironio w ten sam dzień wrzuciłem na FB post z ratrakiem. Myślę, że nie było to takie głupie stwierdzenie. Gdybym jechał wtedy ratrakiem, na lodzie stanął bym po prostu w miejscu, a gdybym nie stanął to po prostu po tej babie przejechał. Niestety, dysponowałem tylko 4 kołami, wymienionymi wyżej systemami i refleksem, a przeciwko sobie miałem wyjątkową nieuwagę kierującej i jej nietypowy refleks to wpieprzania się pod same koła. Byłem bezbronny. Tylnymi drzwiami uderzyłem w Seata, a po
odbiciu się od niego wylądowałem przodem na zaparkowanym Chevrolecie Aveo.
Później następuje okres krzyku, po nim próby dodzwonienia się na policje i po
jakiejś godzinie czekania w końcu „Miśki” przyjechały rozwiązać sprawę.
I tu hit. W życiu nie słyszałem lepszego tłumaczenia w
przypadku spowodowania kolizji „Panie władzo, bo ja widziałam tego Pana, tylko
jak dojeżdżałam do skrzyżowania, nacisnęłam hamulec i okazało się, że jest
ślisko więc stwierdziłam, że pojadę”. Nosz do cholery! Zarówno Policjant jak i
ja zrobiliśmy gest Siary Siarzeckiego, Double Facepalm po czym Policjant
poprosił kierującą Seatem do radiowozu.
Kobieta dostała 500zł i 5pkt, a ja kwitek z poleceniem
zgłoszenia się do ubezpieczalni. W tym miejscu zaczynają się dla każdego
poszkodowanego schody. Trzeba to wszystko załatwić, a i tak przypuszczam nawet
na przysłowiowe waciki mi nie starczy. Morał z tej całej historii – uważajcie na
ludzi, którzy nie potrafią jeździć.