Jest to mój artykuł, który ukazał się w magazynie Szczecin in Progress. Numer z tym tekstem wczoraj został zastąpiony nowym wydaniem, a ja prezentuje go tutaj dla czytelników z poza Szczecina.
Świat cały czas
idzie do przodu. Dla naszych rodziców, w czasach ich młodości, komputer był jak
Święty Graal. Mówiono, że istnieje i że ma wielką moc, ale nikt go na oczy nie
widział. Z biegiem czasu stawał się coraz bardziej popularny i dostępny. Każdy
chciał mieć w domu tę kosmiczną technologię która miała moc obliczeniową
dzisiejszego kalkulatora ze średniej półki. Obecnie komputery są dosłownie
wszędzie. Mamy jeden albo pięć w domu, jeden w pracy, jeden w domku
letniskowym. Nawet naszą pralkę czy mikrofalówkę możemy nazwać komputerem, a
jeżeli nasze auto jest w miarę nowe, to jeden mamy także w samochodzie.
Kiedy w swoich nowych samochodach
naciskacie pedał gazu, terabajty informacji przepływają przez jego komputer.
W ułamek sekundy otrzymujemy odpowiedź, czy moc może być przekazana na koła
tak, jakbyśmy chcieli. Jeżeli jest ślisko i komputer to wyczuje, zamiast mocy
i, bardziej lub mniej, planowanego uślizgu, na konsoli środkowej pojawi się
wielki, czerwony napis „TY GŁĄBIE”. To samo dzieje się, kiedy naciskamy hamulec
czy skręcamy. Nie jest już w pełni naszą decyzją, gdzie auto pojedzie. Wszystko
stało się kombinacją wyliczeń, które Pan w białym fartuchu wykonał na swoim
super mądrym komputerze. Ja tym Panom jednak nie do końca ufam i boję się,
kiedy to samochód za mnie przyśpiesza bądź hamuje. Hollywood pokazało nam w filmach
już chyba wszystkie możliwe scenariusze końca świata. Ja najbardziej boję się
tego, że jakiś wirus zakradnie się do tych wszystkich aut i zamieni impulsy
elektryczne przekazywane z pedału gazu, z tymi przekazywanymi z hamulca. Na
Ziemi zostaliby tylko użytkownicy Polonezów i Trabantów.
W czasach, kiedy motoryzacja
rozwijała skrzydła, aby podnieść moc silnika wystarczyła wiertarka. Rozwiercało
się dyszę gaźnika i już silnik miał o kilka koni więcej. Wtedy motoryzacja to
było coś. Dziś do banalnych napraw potrzebujemy komputera, aby deska
rozdzielcza nie świeciła się w kolorach tęczy, gdy po przekręceniu kluczyka
auto zda sobie sprawę z jakiejś nowej części. Kilkanaście lat temu auta jechały
tak szybko, jak potrafił kierowca. Nic ich nie blokowało. Nie było ABS i ESP, więc
trzeba było po prostu umieć jeździć. Dziś mam wrażenie, że większość wypadków
zdarza się nie przez nadmierną prędkość, a przez zły stan dróg i znikome
umiejętności kierowców. Większość z nich nadmiernie wierzy w prowadzone przez
siebie auta. Gdy wpadamy w poślizg, nasz samochód widzi drogę oczami tego
gościa w białym fartuchu, siedzącego z dala od całej akcji, zapisującego
ustawienia naszego auta w systemie zero-jedynkowym w swoim laboratorium. Marian
Bublewicz (legenda polskich rajdów samochodowych) powiedział kiedyś, że żaden
system nie wyhamuje tak szybko jak ludzka noga. Miał rację! ABS dobremu
kierowcy tylko przeszkadza, lecz przeciętnemu Kowalskiemu, który w życiu nie
musiał hamować na granicy przyczepności, może uratować życie. Druga strona
medalu – inżynier, który na chwilę, hamowania, sadza na naszym miejscu elektronicznego
Bublewicza.
Uwielbiam rajdy. Tam
można się nauczyć wszystkiego o prowadzeniu auta. Poślizgi zdarzają się co
chwilę i nic, a w szczególności elektronika taka jak ABS i ESP, nie może mi
przeszkadzać w wyprowadzania samochodu z tego poślizgu. Jednak znowu pojawia
się druga strona medalu. Jeżdżąc na co dzień nie jestem w połowie tak
skoncentrowany, jak na trasie rajdu, więc mam zawsze ze sobą tych dwóch
mądrali, którzy pomagają mi jak tylko mogą. Chciałbym żebyście wiedzieli, że
jesteście dużo mądrzejsi od swoich aut, ale musicie ćwiczyć. Jeżeli chcecie
dobrze jeździć, od czasu do czasu w zimie pojedźcie na jakiś duży parking. Wyłączcie
wszystko, co daje wam współczesny świat motoryzacji, i zaciągnijcie ręczny.
Jest też inna droga, z pewnością dużo lepsza, ale trochę droższa. Są to szkoły
bezpiecznej jazdy, w których kursy, w przeciwieństwie do tych przed egzaminem
na prawo jazdy, uczą jeździć. Zobaczycie jak mało umiecie i jak dużo możecie
się nauczyć. Być może kiedyś ta wiedza w połączeniu z technologią pomoże wam w
kryzysowej sytuacji uratować siebie, innych i wasz samochód.